Dzięki uprzejmości
firm Specshop.pl oraz Priceton Tec otrzymaliśmy na stan latarki
APEX. Wydaje nam się, że nie ma lepszej
okazji na testowanie takiego sprzętu
niż bieg
narciarski na orientację - Expedition Amundsen 2015.
Ten ultramaraton odbywa się w
Norwegii w skrajnych zimowych warunkach na
najwyżej położonym płaskowyżu w Europie –
Handargervidda. Płaskowyż w znacznej
części jest parkiem narodowym i to na nim sam Amundsen
przygotowywał się do swoich wypraw polarnych.
Podczas
48h marszu, pokonaniu prawie 100 km, „podziwianiu” dwóch
zachodów i wschodów słońca, przeżyciu
burzy śnieżnej
i konkretnie
minusowych temperatur czołówki przeszły ostateczny egzamin.
Po tym dystansie jakieś tam doświadczenie
w użytkowaniu już chyba posiadamy, więc
z chęcią się nim podzielimy i wyjaśnimy
Wam jakie są nasze odczucia.
Z pierwszych wrażeń, pozytywnie zaskoczył nas strumień światła jaki jest generowany przez diodę. Całkowicie deklasuje on posiadane przez nas popularne taktyczne czołówki konkurencji. Po prostu nawet nie miały do niego startu.
Latarkę obsługuje się dwoma przyciskami. Jeden odpowiada za włączenie - jak to nazwaliśmy - trybu biwakowego (2x2 diody umieszczone po bokach), drugi zaś trybu „marszowego”. Pierwszy charakteryzuje się słabszym, rozproszonym światłem w trzech opcjach natężenia (silny, słabszy, strobo), uruchamianych po każdym kolejnym przyciśnienięciu przycisku. Ta funkcja latarki świetnie sprawdzała się podczas wszelkiego rodzaju prac wewnątrz namiotu, nie oślepia bowiem osób znajdujących się w otoczeniu użytkownika oraz nie powoduje „prześwietlenia” przedmiotów znajdujących się w zasięgu rąk.
Tryb marszowy to z kolei silny, skoncentrowany strumień światła emitowany z centralnie umiejscowionej diody. Światło widoczne było nawet za dnia, kiedy to słońce skrywało się gdzieś za grubą warstwą chmur. Wyłączenie latarki w obu przypadkach następuje po dłuższym przytrzymaniu przycisku, którego użyliśmy do jego włączenia.
I tu ciekawostka z naszej wyprawy – w warunkach polarnych, gdy wszystko dookoła jest białe i brakuje skoncentrowanego źródła światła padającego z dowolnego kierunku, oko ludzkie nie dostrzega cieni. Co za tym idzie, postrzeganie obrazu trójwymiarowego staje się bardzo utrudnione. Nie widzimy tego, co znajduje się przed nami, nie dostrzegamy śladów, wzniesień, spadków, przeszkód i tym podobnych przyjemności. Taki odwrócony mrok.
To
bardzo niebezpieczna sytuacja, której
nie należy lekceważyć, gdyż w nieznanym
terenie poruszamy się zupełnie po omacku,
nawet pomimo tego, że widoczność jest
teoretycznie
idealna. W takich sytuacjach korzystanie
z mocnego oświetlenia
staje się nieodzowne. Nagle
dostrzegasz przed sobą cienie śladów i nierówności w małym
„okienku”, które tworzy światło
latarki. Sytuacja
jest oczywiście daleka od komfortowej, podobnie zresztą jak
poruszanie się w absolutnych ciemnościach, ale umożliwia w miarę
wczesne wykrywanie
zagrożeń. Wyprawy polarne to jednak nie
spacerek po parku – tu trzeba uważać na
każdy krok i trzeba się liczyć z pewnymi
niedogodnościami.
Apex
zapewnia więc
mocne źródło światła w
marszu oraz szeroki kąt oświetlania
przedpola w trybie „biwakowym”. Zasilany
jest czterema
bateriami AA kompatybilnymi
na przykład z
odbiornikami GPS.
Jest to o tyle fajne, że nie musimy nosić
przy sobie miliona różnych rodzajów baterii w stu standardach dla
każdego z podstawowych urządzeń. Co więcej – latarka jest
energooszczędna. Mamy
nadzieję, że nie musimy wspominać, jaka to zaleta dla ludzi
działających w miejscach, gdzie najbliższy kiosk jest tak daleko,
że równie dobrze mógłby znajdować się na Marsie.
Nie
było nam co prawda
dane przetestować deklarowanej przez producenta wodoodporności
(zanurzenie do 1 m),
gdyż cała dostępna dookoła nas woda
znajdowała się w stanie wybitnie
stałym, jednak przy najbliższej nadarzającej się okazji nie
omieszkamy sprawdzić, czy instrukcja także i w tym miejscu mówiła
prawdę. Pomijając ten wciąż zagadkowy
szczegół, latarka świetnie
nadaje się do marszów
i biwakowania nawet w ekstremalnych
warunkach, a jej konstrukcja jest na tyle
przemyślana, że duże
gabaryty i waga, nie sprawiają uczucia dyskomfortu u noszącego.
System nośny dobrze stabilizuje pozycję
czołówki na głowie.
Z
rzeczy, które nas wkurzały, to bezcelowe,
irytujące miganie latarki informujące o niskim stanie napięcia
baterii najbardziej zapadło nam w pamięć.
Tyczy się to także małej
czerwonej diody z boku latarki, bo każdy
doświadczony użytkownik wie kiedy powinno
się wymieniać źródło zasilania. Jasne,
lepiej że jest taka opcja, niżby ktoś mniej obyty z trudnymi
warunkami miał przepłacić własne nieogarnięcie życiem.
Przydałaby się jednak możliwość wyłączenia tej opcji, dla
tych, którzy po prostu jej nie potrzebują.
Kolejną
wadę stanowi to, że przy zakładaniu
łatwo pomylić górę latarki z dołem.
Kiedy siedzi się na środku lodowca ma się trochę inne zmartwienia
i priorytety niż zastanawianie się, która część latarki to
wierzch, a która
– spód.
Pomogłoby może trochę inne
wyprofilowanie przodu latarki. Doskwiera
też brak czerwonego światła, pozwalającego na używanie
oświetlenia bez odzwyczajania oczu od mroku. Nawet
poza sytuacjami „taktycznymi” czasami się taka możliwość
przydaje.
Ostatecznie,
trudno operować przyciskami kiedy dłoń
jest zmarznięta lub znajduje się
w rękawicy/łapawicy, ale na uznanie zasługuje fakt, że są one
duże i umiejscowione z dołu, przez co obsługuje się
je kciukiem.
Biorąc
wszystko pod uwagę, Princeton Tec zaprojektował solidny kawał
sprzętu, który sprawdzi się w najcięższych warunkach
występujących na planecie. Nawet jeżeli jest to szpej
niepozbawiony pewnych wad, to wart jest swojej ceny.
Jeśli
interesują Cię nocne biegi na orientację lub wędrujesz często
nocą jest Apex jest latarką dla Ciebie. Nie bez powodu latarka
czołowa Princeton Tec Apex wygrała test, który został
przeprowadzony na łamach bardzo popularnego pisma norweskiego dla
ludzi aktywnych – Fjell&Vidde. Z testowanych 36 czołówek,
została wyłoniona jako najlepsza spośród energooszczędnych
latarek o zasięgu powyżej 70 metrów.
Źródło:
http://www2.turistforeningen.no/article.php?fo_id=2771&ar_id=21788
Pozdrawiamy!
Formacja
„Śląsk”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz